Zasady są po to by je łamać
Pierwsza grudniowa niedziela handlowa była zwiastunem zbliżających się Świąt. Szczególnie przy centrach handlowych, gdzie szukanie miejsca parkingowego było chwilami zadaniem bardzo skomplikowanym i najeżonym skrajnymi trudnościami (niektórzy mówią, że karkołomnym 😁). Każdy chciał zaparkować jak najbliżej wejścia, ale po objechaniu parkingu i przejściu na „kolejny krąg”, decydował, że postawi samochód na pierwszym wolnym miejscu. Byli jednak tacy, którzy na potrzeby tej wyjątkowej sytuacji, wymyślili nowe zasady parkowania i „parkowali” swoje samochody np. na jednym z dwóch pasów ruchu drogi przejazdowej (przecież był jeszcze jeden pas, a on tylko na chwilę… 2-3 godzinki). Wystarczyło jedno tak zaparkowane auto, żeby natychmiast pojawili się wyznawcy nowych zasad parkując samochody w taki sam sposób – zgodnie z zasadą „skoro inni mogą, to ja też”.
Za siedmioma morzami…
…siedmioma za górami, za lasami, za siedmioma światłami (czytaj: na ulicach dojazdowych do centrum handlowego) tworzyły się olbrzymie korki tylko dlatego, że w okolicy grasowała grupa zwolenników tworzenia tymczasowych zasad parkowania (w skrócie: grupa 🐏🐏🐏). W myśl powszechnie znanej zasadzie ruchu na drogach „im więcej 🐏🐏🐏, tym większe 🍾🍾🍾”, na zaparkowanie trzeba było dłuuuuggo czekać.
Taka ciekawostka. Stado, które po zakończonych zakupach wracało do swoich samochodów, zmieniało się w stróżów prawa. W specyficzny sposób, uznawany przez nich jako dydaktyczny, pouczali innych kierowców jak należy się zachować na drodze… nie mówiąc jak. Przykład: „jak jedziesz b…?”, „kto Ci dał prawo jazdy?”, „nie widzisz, że byłem pierwszy?!”, „stuknij się w kierownicę, bo głowy nie masz” nie zapominając przy tym o dzierżonym pod ręką berle, czyli klaksonie 🥴.
Najpierw był chaos czy gorączka?
Przeżycia na parkingu, to tylko namiastka tego co jeszcze przed nami… Przecież zrobione zakupy nie rozwiązują wszystkich problemów. Chaos na parkingu to tylko jeden ze skutków ubocznych świątecznej gorączki. Przed nami problemy o „dużo większym kalibrze”. Przez nasze głowy przepływa – niczym wodospad – masa pomysłów i wątpliwości zarazem. Niby wiemy już gdzie spędzimy Święta, ale jak się ubrać? Czy aby na pewno Mikołaj przygotował odpowiednie prezenty ? Co z choinką, czy ma być prawdziwa, czy sztuczna? A co z ozdobami – wykorzystać te z zeszłego roku, czy kupić nowe…? 🤔
Chwilo trwaj
Rok w rok, ogarnia nas ta sama świąteczna gorączka. Nic na to nie poradzimy – każdego dopada wcześniej czy później. Ważne jest jednak to, że mamy lekarstwo na jej zbicie. Tym lekarstwem jest opłatek, którym dzielimy się przed wieczerzą wigilijną. Jego „zażycie” zmienia nas nie do poznania. Zapominamy o troskach i problemach. Jedyne co przychodzi nam w takich chwilach do głowy, to to by sprawić innym przyjemność, by życzenia jakie składamy były szczere i płynęły z głębi serca… Świat wokół nas staje się na moment idealny… na moment. Czas jednak biegnie nieubłaganie i za kilka już dni będziemy głosić znamienne powiedzenie: „Święta, Święta… i po Świętach”.
… tymczasem nie dajmy się gorączce, bo i bez niej można dzielić się opłatkiem 😊